Życie świętego Wojciecha nie było łatwe, choć pochodził z zamożnego czeskiego rodu Sławnikowiców. Choroba w dzieciństwie zdeterminowała jego los, wyznaczając mu drogę duchownego. Niepopularny jako biskup Pragi, pragnący ewangelizować swoich braci, zmuszony został do opuszczenia swojego kraju na zawsze. Jego przekonanie o konieczności niesienia światła bożego odległym narodom, doprowadziło go do okrutnej śmierci. Niejako politycznie wykorzystany, poniósł męczeńską śmierć, stając się wzorem i patronem zarówno ówczesnego, jak i współczesnego katolickiego społeczeństwa.
Żył w latach 956-997.
Należał do jednego z dwóch najpotężniejszych rodów w Czechach - rodu Sławnikowiców, którego głową był ojciec Wojciecha. Sławnik spokrewniony był z Ludolfingami (dynastia ottońska), a jego żona Strzeżysława z czeską dynastią Przemyślidów.
Wojciech (Vojtěch Slavníkovec) urodził się w grodzie Libice nad Cidliną, który w X wieku był stolicą księstwa Sławnikowiców. Wznieśli oni w Libicach książęcy dwór, oraz kamienny kościół, zbudowany prawdopodobnie w latach 950-979, a także wiele innych mniejszych kościołów na podgrodziu.
Pięciu z nich pochodziło z małżeństwa ze Strzeżysławą, a dwóch ze związku z inną kobietą. Jeden z braci, Poraj (Porzej) został wysłany przez ojca w 965 roku w orszaku Dobrawy, która wychodziła za mąż za Mieszka I. Być może osiadł w Polsce. Polska tradycja wywodzi od niego herb Poraj (srebrna róża w czerwonym polu).
Początkowo rodzice chcieli, aby został wojskowym, jednak gdy zachorował, złożyli śluby, że gdy wyzdrowieje, poświęcą go służbie bożej.
Przez prawie dziesięć lat (972-81) studiował sztuki wyzwolone.
Sztuki wyzwolone - siedem sztuk wyzwolonych ( septem artes liberales) był to system podstawowej, ogólnej i uniwersalnej edukacji, ukształtowany w IV wieku p.n.e., powszechnie stosowany w starożytnej Grecji i Rzymie, obejmujący nauczanie literatury i matematyki. System ten stał się podstawą kształcenia w średniowiecznej Europie. Przeniósł on do kultury chrześcijańskiego Zachodu antyczną tradycję naukową i edukacyjną.
Udzielił mu go arcybiskup Adalbert, od którego Wojciech przyjął imię. Po powrocie w rodzinne strony przyjął od biskupa praskiego Thietmara święcenia kapłańskie, a po jego śmierci został biskupem Pragi.
Po sześciu latach głoszenia kazań i modlitwy nie udała mu się ewangelizacja Czechów, którzy tkwili nadal w głęboko zakorzenionych wierzeniach pogańskich.
Pochodził z zamożnej rodziny i mógł żyć w luksusie, jednak unikał tego. Podjął się reorganizacji dochodów biskupstwa. Podzielił je na cztery części, zostawiając sobie najmniejszą.
Zamierzał zwalczać powszechną poligamię i bałwochwalstwo, sprzeciwiał się udziałowi chrześcijan w handlu niewolnikami i promował celibat duchownych. Proponowane przez niego reformy spotkały się ze sprzeciwem zarówno władz świeckich, jak i kościelnych. A gdy jego rodzina odmówiła poparcia księcia Bolesława II Pobożnego w nieudanej wojnie z Polską, Wojciech stał się personą non grata i ostatecznie został zmuszony do opuszczenia Czech.
W klasztorze, przy poparciu papieża złożył 17 kwietnia 990 roku śluby zakonne. Po pięciu latach wrócił do Pragi przywożąc ze sobą grupę włoskich benedyktynów i założył w 993 roku klasztor w Břevnovie (obecnie część Pragi), drugi najstarszy klasztor w Czechach. Klasztor został konsekrowany jako pierwszy klasztor męski w Czechach.
Powrót Wojciecha miał służyć jedynie poprawie wizerunku księstwa, dla którego odejście urzędującego biskupa nie było dobrą wizytówką. Jednak sytuacja w księstwie czeskim nie uległa zmianie, dlatego Wojciech zdecydował się na ponowny wyjazd z kraju.
Wymordowanie w tzw. "rzezi libickiej" większości rodziny Sławników (ocaleli jedynie dwaj bracia: Sobiesław i Radzim Gaudenty) rok później stało się powodem ostatecznego odejścia Wojciecha.
Wędrując po Europie Wojciech odwiedził między innymi Moguncję w Niemczech, Tours i opactwo Fleury we Francji, księstwo Węgier, gdzie prawdopodobnie udzielił sakramentu bierzmowania Stefanowi I.
Otton III doradził mu, aby podjął drogę ewangelizacyjną.
W 997 roku Wojciech dotarł do Gdańska i rozpoczął nauczanie oraz udzielanie chrztu. Tam też, wraz z bratem Radzimem Gaudentym, tłumaczem Benedyktem-Boguszem i trzydziestoma zbrojnymi wsiadł na mały statek i udał się do Pomezanii (historyczna kraina i dawne terytorium plemienne w zachodniej części Prus).
Odprawił zbrojnych, którym nakazał powrót do Gdańska i wkrótce został otoczony przez wrogo nastawionych tubylców. Przeprawił się na drugą stronę rzeki Wąskiej i tam chciał rozpocząć ewangelizację. Jednak tubylcy nie wyrazili na to zgody i Wojciech został wygnany pod groźbą kary śmierci.
Nie odniósł spodziewanego efektu ewangelizacyjnego głównie dlatego, że wypowiadał się w sposób władczy, korzystając jednocześnie z księgi. Prusacy przywykli do jedynie ustnego przekazu twarzą w twarz, a czytanie z księgi odebrali jako przejaw złego czynu. Wszędzie, gdzie występował spotykał się z dezaprobatą wyrażaną uderzeniami kijami o ziemię, co było groźbą zadania śmierci.
23 kwietnia 997 roku odprawił na polanie mszę. Wybrał miejsce, które poświęcone było poganom - święty gaj Kunterna, do którego nie miał on wstępu. Wojciech i jego towarzysze zostali otoczeni przez tłum agresywnych miejscowych. Zaatakowali oni i wielokrotnie ugodzili Wojciecha włóczniami na rozkaz swojego przywódcy, pogańskiego kapłana Sicco, który jako pierwszy ugodził go włócznią.
Wojciech zginął, a jego brat i tłumacz zostali uwolnieni.
Odcięli głowę Wojciecha i nadziali ja na pal, a korpus wrzucili do rzeki. Legenda mówi, że nad nadzianą na pal głową unosił się przez trzy dni orzeł, który strzegł głowy, nie pozwalając ptakom jej dziobać. Na trzeci dzień jakiś wędrowiec ujrzał głowę nadziana na pal, zdjął ją, zawinął w płótno i udał się do Trzemeszna, w którym przebywał książę Bolesław Chrobry.
Chrobry słysząc, co się wydarzyło, wysłał posłańców z pieniędzmi i klejnotami, nakazując im za wszelką cenę wykupienie ciała męczennika. Prusacy zażądali tyle złota, ile ważyło ciało Wojciecha. Położyli ciało na jednej szali, a na drugiej umieszczono kosztowności, jednak ciało ciągle je przeważało.
Aby zaimponować głęboko religijnemu Ottonowi III, Bolesław Chrobry zgodził się przyjąć w Polsce Wojciecha Sławnikowica, który był jego dalekim krewnym. Przyjął go z honorami i okazał wielką gościnność, ale nie zaproponował mu żadnej posady, a tylko trudną misję ewangelizacyjną na wschodzie kraju, aby nawracał Prusów.
Prusowie byli narodem wrogo nastawionym do wszystkiego, co pochodziło z państwa Piastów, zwłaszcza, że Bolesław dopiero co zorganizował wyprawę zbrojną na nich. Każdy przybysz z zachodu musiał liczyć się z wrogim przyjęciem.
Wydaje się, że Chrobry miał świadomość trudności tej misji i jej tragicznego końca.
Bolesław Chrobry bardzo chętnie odkupił od przypadkowego wędrowca głowę Wojciecha za sakwę srebra - uczynił to na oczach całego dworu. Jeden z autorów żywotów świętego napisał, że Chrobry "był żądny pozyskać tak wielką świętość".
Pragnął także odzyskać korpus świętego, po który wysłał tych samych misjonarzy, którzy towarzyszyli Wojciechowi i byli świadkami jego kaźni. Prusacy przyjęli chętnie ekwiwalent w srebrze za rozkopanie mogiły i zabranie zwłok.
Chrobry mając ciało zamordowanego misjonarza rozpoczął tworzenie legendy pierwszego świętego i patrona chrześcijańskiej Europy. Zyskał w tym poparcie Radzima Gaudentego.
Fakt ten został doceniony przez Ottona III, który natychmiast zjawił się w Gnieźnie i sowicie nagrodził Bolesława. Otton III zabrał z Gniezna relikwie świętego, w postaci odrąbanego ramienia. Śmierć Wojciecha spowodowała, że znacząco wzrósł prestiż księcia Bolesława w oczach zachodnich chrześcijan.
Złożone w Gnieźnie relikwie stały się fundamentem archidiecezji utworzonej tam w 1000 roku przez Ottona III. Była to niezależna od metropolii niemieckich archidiecezja, która posiadała relikwie pierwszego męczennika i świętego słowiańskiego. Obecność relikwii świętego w Gnieźnie pomogła Bolesławowi I w zwiększeniu polskiej potęgi politycznej i dyplomatycznej w Europie.
Kilka lat po męczeńskiej śmierci Wojciech został kanonizowany jako św. Wojciech z Pragi. Jego życiorys został spisany przez co najmniej trzech autorów, jako żywoty św. Wojciecha.
Jego relikwie zostały złożone w poświęconych mu klasztorach w Akwizgranie, stolicy cesarstwa i w Rzymie, stolicy zachodniego chrześcijaństwa. Relikwie św. Wojciecha zostały także wywiezione przez Brzetysława I do Pragi, kiedy to czterdzieści lat po śmierci misjonarza splądrował Gniezno. Chociaż, według polskich relacji nie ukradł on relikwii Wojciecha, a relikwie Gaudentego, gdyż relikwie Wojciecha były ukryte i pozostały w Gnieźnie.
Datowane na 1175 rok masywne spiżowe drzwi katedry ozdobione są osiemnastoma płaskorzeźbami przedstawiającymi sceny z życia Wojciecha. Są to jedyne w Europie romańskie drzwi kościelne przedstawiające cykl ilustrujący życie świętego, a tym samym zabytek dokumentujący męczeństwo misjonarza.
Wzniesiono go w miejscu (dawniej Tenkitten), gdzie przypuszczalnie święty Wojciech poniósł męczeńską śmierć z rąk Prusaków.
Upamiętniono ją między innymi w Polsce, Czechach, Niemczech, Rosji i innych krajach. Przedstawiciele kościołów katolickiego, prawosławnego i ewangelickiego udali się z pielgrzymką do grobu Wojciecha do Gniezna.
Katedrę gnieźnieńską odwiedził też papież Jan Paweł II, odprawił tam liturgię, w której uczestniczyły głowy siedmiu europejskich krajów i około miliona wiernych.
Jest także patronem archidiecezji Esztergom na Węgrzech. Dawniej był patronem także Prus Książęcych.
Według tradycji św. Wojciech miał być także autorem Bogurodzicy - średniowiecznej polskiej pieśni religijnej i najstarszego zachowanego wraz z melodią polskiego tekstu poetyckiego. Materiały źródłowe nie potwierdzają tego, pieśń ta powstała około XIV wieku. Przypuszcza się jednak, że inspiracją dla niej mogły być utwory pochodzące z kręgu misjonarzy, współbraci św. Wojciecha z zakonu benedyktynów, którzy przybyli z Wojciechem do Polski.