Tragedia na Przełęczy Diatłowa

W związku z brakiem możliwości nawiązania kontaktu z turystami, rodziny członków ekspedycji cierpliwie oczekiwały na obiecany telegram.

W miarę upływu czasu, zaniepokojeni brakiem informacji krewni zaczęli masowo kontaktować się z wszelkimi instytucjami, między innymi z Politechniką Uralską. Początkowo do kwestii zorganizowania wyprawy ratunkowej odnoszono się niechętnie. Część rodzin została poinformowana, że Diatłow wysłał telegram i grupa ma się dobrze. Szybko okazało się jednak, że telegram został nadany przez członków innej górskiej ekspedycji.

Podejrzewa się, że dopiero rozpaczliwy telefon siostry Aleksandra Kolewatowa do Instytutu 3394 w Moskwie postawił na nogi wszystkie możliwe służby. Obawiano się, że grupa mogła paść ofiarą zagranicznych szpiegów, a informacje posiadane przez Kolewatowa i trzech pracowników kombinatu Majak mogły wpaść w ręce obcego wywiadu.

Katastrofa kysztymska była pierwszym tego rodzaju wydarzeniem na naszej planecie i obcy wywiad, zwłaszcza amerykański, byłby żywotnie zainteresowany pozyskaniem wiedzy na ten temat.

Wróć do: 39 ciekawostek o tragedii na Przełęczy Diatłowa

Podobne tematy