Ptak dodo (Raphus cucullatus) zyskał sławę jako symbol wymarcia i zagłady. Zamieszkiwał odległą wyspę Mauritius na Oceanie Indyjskim, gdzie pozbawiony naturalnych wrogów, szybko stał się łatwym celem dla człowieka i sprowadzonych przez niego na wyspę zwierząt. Historia ptaka dodo, jednocześnie tragiczna i pouczająca, ukazuje delikatność równowagi ekosystemów oraz konsekwencje nieodpowiedzialnej interakcji człowieka ze środowiskiem.
Ptak dodo jest jednym z najbardziej ikonicznych stworzeń, które przeszły do historii wymarłych gatunków. Stał się pewnym symbolem obecnym w herbie Mauritiusa, postacią występującą w fabule "Alicji w krainie czarów", czy wielu książeczkach dla dzieci, z których milusińscy dowiadują się, że taki ptak istniał kiedyś.
Istniał ponad trzysta lat temu, ale być może powróci, ponieważ naukowcy podejmują starania, aby już w 2028 roku odtworzyć ten gatunek.
Występował tam endemicznie, podobnie jak jego kuzyn dront samotny (Pezophaps solitaria) z sąsiedniej wyspy Rodrigues (wymarł około 1790 roku). Dodo był dużym ptakiem z rodziny gołębiowatych (Columbidae), podrodziny treronów, owocożerów (Raphinae), którą tworzył wraz drontem samotnym. Niekiedy wyróżnia się przynależność dodo do wymarłej rodziny drontów (drontowate, gołębie olbrzymie).
Najbliższym żyjącym krewnym dodo i jedynym żyjącym przedstawicielem rodzaju Caloenas, jest gołąb nikobarski (Caleoenas nicobarica), zwany też nikobarczykiem zwyczajnym bądź nikobarczykiem. Występuje on w południowo-wschodniej Azji, unika miejsc zasiedlonych przez człowieka i najczęściej można go spotkać na małych wyspach i w strefie przybrzeżnej większych lądów.
Szczątki subfosylne to pozostałości organizmów żywych, które zmarły w geologicznej skali niedawno, w holocenie (epoka geologiczna trwająca współcześnie), a nawet w czasach historycznych. Szczątki takie zdążyły ulec jedynie cząstkowej fosylizacji, czyli przemianie w skamieniałości.
Na podstawie tych szczątków można stwierdzić, że dodo mierzył około 62,6-75 centymetrów i mógł ważyć 10,6-17,5 kilograma. Inne dane dotyczące wyglądu, upierzenia, uzyskiwane były na podstawie rysunków i relacji pisanych pochodzących z XVII wieku, które powstały na podstawie obserwacji żywych okazów.
Dodo przedstawiany jest z brązowo-szarym upierzeniem, żółtymi masywnymi nogami zakończonymi czarnymi pazurami, kępką piór na ogonie, dużą, szarą, nagą głową z zakrzywionym do dołu dziobem w kolorze czarnym, zielonym i żółtym. W obrębie gatunku istniał dymorfizm płciowy - samce były większe od samic i posiadały większe dzioby.
W ich miejscu były widoczne jedynie trzy lub cztery czarne lotki. Kości skrzydeł ujawniają, że kończyny te były bardzo małe i ptaki nie mogły latać. Dodo nie mógł latać także z powodu słabych mięśni klatki piersiowej, małego, słabo rozwiniętego mostka i szerokich kości miednicy. Latanie nie było konieczne, ponieważ dodo nie posiadał na Mauritiusie naturalnych drapieżników.
Prawdopodobnie dobry węch umożliwiał ptakom znajdowanie nasion zakopanych głęboko w ziemi. Ich silnie zbudowane nogi zaopatrzone w pazury pewnie im w tym pomagały.
Jedyny opis diety dodo pochodzi z 1631 roku. Umieszczony jest on w holenderskim liście, który przez długi czas uważany za zaginiony, ale został odnaleziony w 2017 roku. Z listu wynika, że ptaki te żywiły się opadłymi owocami, prawdopodobnie też orzechami, nasionami, cebulami i korzeniami. Sugerowano też, że mogły jeść kraby i skorupiaki.
Jest wielce prawdopodobne, że ich ulubionym pokarmem były nasiona drzewa Sideroxylon grandiflorum, zwanego też drzewem tambalacoque lub drzewem dodo. Jest to długowieczny gatunek drzewa z rodziny Sapotaceae, występujący endemicznie na Mauritiusie. Twierdzono, że dodo zjadał owoce tambalacoque, a nasiona przechodzące przez jego przewód pokarmowy zyskiwały zdolność kiełkowania. Z chwilą wyginięcia dodo, drzewa też zaczęły wymierać. Badania naukowe nie potwierdziły teorii zależności między wymieraniem drzew a dodo.
Nie czuł się zagrożony, bo nie było drapieżnych ssaków ani innych wrogów naturalnych. Był gatunkiem nielotnym, więc gniazda budował na ziemi bez obawy o atak jakiegokolwiek napastnika. W sezonie lęgowym znosił prawdopodobnie tylko jedno jajo.
Przypuszcza się, że dodo stosował strategię rozrodczą, tzw. strategię życiową K, opierającą się na wydawaniu małej liczby potomstwa, otaczanego troskliwą, długą opieką (strategia stosowana przede wszystkim przez ptaki i ssaki). Zabezpieczało to gatunek przed wyczerpaniem zasobów i pozwalało na lepsze przygotowanie potomstwa do przetrwania. Przypuszcza się też, że dodo, jako ptak tropikalny wykazujący wolniejsze tempo wzrostu, potrzebował dłuższego czasu na osiągnięcie pełnej dojrzałości.
U gołębi błona śluzowa wola zawiera gruczoły, które na kilka dni przed wykluciem młodych osobników, produkują u obojga rodziców wydzielinę, która nazywana jest ptasim mleczkiem. Wydzielina ta pełni rolę podobną do mleka ssaków i jest niezbędna dla rozwoju młodych gołębi. Dodo, jako dront, gołąb olbrzymi, mógł również tak odżywiać swoje pisklęta.
Zostało ono podarowane muzeum przez jego pracownicę, Marjorie Courtenay-Latimer, której ciotka otrzymała jajo od kapitana statku, twierdzącego, że znalazł je na bagnach na Mauritiusie. W 2010 roku kustosz muzeum zaproponował przeprowadzenie badań genetycznych w celu ustalenia jego autentyczności.
Na starych rysunkach dodo przedstawiany był jako otyły ptak żyjący w niewoli (na początku XVII wieku indyjski malarz Mansur stworzył jeden z nielicznych realistycznych portretów żywego dodo). Ze względu na panujące na Mauritiusie pory roku, suchą i deszczową, przypuszcza się, że w czasie pory deszczowej ptaki te nabierały masy, aby przetrwać porę suchą, gdy brakowało pożywienia. A ptaki trzymane w niewoli miały jedzenia pod dostatkiem, więc wygląd ich mógł wskazywać na masywnego, niezdarnego, ufnego. Były ufne, ponieważ do momentu pojawienia się na wyspie ludzi, nie znały zagrożenia.
W 1598 roku podczas sztormu statki rozdzieliły się i część floty wylądowała na Mauritiusie. Członkowie załogi, którzy wyruszyli na poszukiwanie wody i zapasów, wrócili z kilkoma nielotnymi ptakami. Wyspa wówczas była niezamieszkana, a ptaki nie znające zagrożenia, nie bały się ludzi.
Marynarze opisywali te ptaki jako "dwa razy większe od łabędzi". Opisywali też mięso jako niezbyt smaczne, wymagające bardzo długiego gotowania, aby stało się jadalne.
Dziennik zawierał siedem szkiców żywych ptaków. Ornitolog Alfred Newton opublikował je w 1896 roku. Szkice te przedstawiają niezdarnego ptaka o niemalże okrągłym ciele i krótkim ogonie składającym się z kilku piór.
Przypuszczał on, że pochodzi ona z języka portugalskiego. W języku tym słowo "doido" oznacza "głupi".
Przez nikogo nie niepokojone ptaki żyły sobie na niezamieszkanej przez ludzi wyspie od około 10 mln lat temu, aż do XVII wieku. Gdy na Mauritius przybyli pierwsi Europejczycy, sprowadzili tam też zwierzęta (m.in. świnie, szczury), które, obok człowieka, stały się zagrożeniem dla dodo. Wystarczyło niecałe sto lat i ptaki te całkowicie wyginęły.
Specjalizująca się w dziedzinie biotechnologii i inżynierii genetycznej firma Colossal Biosciences ogłosiła swoje plany dotyczące odtworzenia tego gatunku. Plany firmy są obecnie mocno zaawansowane, zespołowi naukowców udało się zasekwencjować DNA ptaka. Takie DNA zostanie umieszczone w konkretnych komórkach najbliższego żyjącego krewnego dodo, nikobarczyka. Sceptycy twierdzą, że nie będzie to przywrócenie do życia dronta dodo, a jedynie ptaka, który go mocno przypomina. Twórcy projektu jednak uważają, że to "wskrzeszenie" ma symbolizować ogrom wysiłku, jaki włożono w działania na rzecz ochrony przyrody. Ma to nastąpić w 2028 roku.